piątek, 22 kwietnia 2016

O Doktorze Hubercie





"Nasz dobry doktor spać się od nas bierze,
Ani chce z nami doczekać wieczerze.
Dajcie mu pokój! najdziem go w pościeli,
A sami przedsię bywajmy weseli!
Już po wieczerzy, pódźmy do Hiszpana!
Ba, wierę, pódźmy, ale nie bez dzbana.
Puszczaj, doktorze, towarzyszu miły!
Doktor nie puścił, ale drzwi puściły.
Jedna nie wadzi, daj ci Boże zdrowie!
By jeno jedna - doktor na to powie.
Od jednej przyszło aż więc do dziewiąci,
A doktorowi mózg się we łbie mąci.
Trudny- powiada- mój rząd z tymi pany:
Szedłem spać trzeźwo, a wstanę pijany."



Po tym wesołym wstępie, czas na relację o naszym doktorze Hubercie.
Było tu o nim kilka miesięcy temu. Początkowo bardzo opornie i z dystansem podchodził do niekonwencjonalnej terapii. Bardziej z ciekawości i dla rozrywki. A rozrywka była mu potrzebna bo źle się z nim działo od dłuższego czasu. Niestety by zagłuszyć stany lękowe i echa doła który go dopadł, stosował psychotropy i alkohol. W jego profesji to niedopuszczalne. Oczywiście używał wspomagaczy w dniach wolnych od pracy i podczas koniecznego urlopu, ale jak wiadomo skutki tych środków są długofalowe. A nagłe odstawienie powoduje np drżenie rąk, co chirurga całkowicie dyskwalifikuje. Tak więc Doktorek zmuszony był do dłuższej przerwy w pracy, coby podreperować soma i psyche. W miarę poprawy coraz chętniej stosował się do moich wskazówek. Przychodził regularnie na spotkania, często dzwonił lub pisał. Odbył praktykę Leśnego Kręgu przez 7 dni. Medytował, poczuł że jest częścią Natury, obciążające go energie pacjentów zostały odłączone, co dało wyraźną ulgę. Chyba odmienił mu się cały światopogląd. Oczywiście nie opowiada o tym na prawo i lewo, tylko jego znajoma lekarka która go do mnie skierowała, wie że poddał się "egzorcyzmom" . Oboje się tym nie chwalą. Mam nadzieję że będzie już umiał zadbać o bhp, ale oczywiście pozostajemy w kontakcie. Takie przypadki są szczególnie cenne, mam satysfakcję gdy sceptyk odczuje działanie jasnej strony Mocy ;)













PS. Oj, szanowni Czytelnicy nie popisali się pod poprzednim postem w sensie frekwencji.
Nadal można, a nawet trzeba zamieścić tam swoje odczucia odnośnie przedstawionych kart. Osobiście uzupełnię ten wpis za jakiś czas. 





6 komentarzy:

  1. Wielu ludzi jest sceptykami, tylko i wyłącznie dla tego, że nasłuchali się głupich, prześmiewczych opinii, często od ludzi, którzy z zawiścią patrzą na odmianę losu dzięki jasnej stronie mocy, pozdrawiam i życzę miłego dnia!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano tak, cóż każdy ma wolny wybór. Część korzysta tylko z konwencjonalnych metod ale ci co naprawdę chcą być zdrowi, spróbują wszystkiego.zwrotne pozdrowienia :)

      Usuń
  2. To dobrze, że doktor dał radę i przekonał się do niekonwencjonalnej metody uleczenia duszy i ciała.
    Szkoda tylko, że trzeba się z tą wiedzą kryć, ale trudno. Najważniejsze, że on jest zdrowy.

    Też się nie popisałam, ale spróbuję się poprawić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No odnośnie nie popisania to fakt ;) pewne tematy jeszcze widać długo będą wstydliwe. W końcu mamy 21 wiek i nie czas na zabobony jak niektórzy twierdzą. Tylko że ludzkość nadal rodzi się i umiera mając te same problemy.

      Usuń
  3. niektórzy kardiolodzy "starej daty" zalecają pacjentom w ramach profilaktyki zawałowej małą lufkę "koniaczku" /czyli mocnego alkoholu typu "brandy"/ po kolacji, rzecz jasna z zastrzeżeniem, że lufka ma być naprawdę mała... młodsi kardiolodzy już tego nie zalecają, bo nawet jeśli się zgadzają ze skutecznością tej metody, to blokuje ich fraza: "no jak to? pacjentowi alkohol zalecać?"...
    podobnie jest z medycyną naturalną... lekarz do "znachora", do "czarownicy"?... toż to "koniec świata" i "kto to widział takie rzeczy"?...
    /trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że medycyna naturalna podchodzi do tematu holistycznie... czyli żaden zabieg, żaden lek nie odniesie skutku, gdy nie zmieni się innych aspektów swojego trybu życia... lekarze czasem o tym zapominają, a gdy mają zalecić np. rzucenie palenia albo redukcję cukrów prostych w diecie, machają tylko ręką, bo uważają, że pacjent i tak ma to gdzieś/...
    miejmy nadzieję, że po terapii zmieni się doktorkowi światopogląd na tyle, że jako chirurg zacznie zalecać przysposobienie kota...
    akurat terapeutyczne działanie mruczenia kota na gojenie się tkanek zostało już udowodnione, więc nauka stoi za nim, z korzyścią dla pacjentów i dla kotów zresztą...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, Koty to wspaniali terapeuci na wsje balezni ☺ wiadomo że naturalne sposoby też nie są panaceum i nie raz odsyłam klientów do właściwych specjalistów.Mogę ich wesprzeć ale potrzebna im medycyna klasyczna,tak też bywa.Ale w drugą stronę to już problem i obciach 😉

      Usuń