środa, 7 stycznia 2015

Podsumowanie









Stwierdziłam dziś że właśnie mija trochę lat jak nabyłam pierwsze karty, to wspomniany już tu na blogu Tarot Magów. Wtedy nie było u nas wielkiego wyboru ale nigdy nie żałowałam że to  właśnie ta polska talia. Są różne opinie na jej temat, wydania były wznawiane i można ją kupić także teraz. Tak jak już pisałam ezoterykę, wizje, miałam w sobie odkąd pamiętam ale karty to kolejny szczebel poznania. Przystąpiłam do pracy z nimi od razu, nie skażona wiedzą książkową.
Efekty były zaskakujące i obiecujące. Oczywiście później czytałam sporo literatury ale najpierw chciałam wykorzystać swoją intuicyjną wiedzę, może z poprzednich wcieleń ? kto wie.
Nigdy też nie byłam na żadnym kursie, natomiast miałam swoich Mistrzów ale tu bardziej chodziło o Magię niż wróżenie. Zaczynałam karcianą przygodę jako bardzo młoda osoba ale wiek nie ma nic wspólnego ze zdolnościami postrzegania pozazmysłowego itp. Jak to najczęściej bywa początkowo wróżyłam sobie i znajomym a stopniowo fama rozchodziła się pocztą pantoflową która jest najskuteczniejsza :) minęło kilka lat nim zaczęłam traktować dywinację jako swoją jedyną profesję.
Były epizody imprez firmowych, eventów, udział w programach TV,wywiady dla prasy.
Ale tego typu urozmaicenia zmęczyły mnie i znudziły. Dziś w mediach może zjawić się każdy, co nie gwarantuje że jego przekaz jest wartościowy. Jedynym medium którego póki co nie opuszczam to Internet (Portal), tu nie ma zgiełku, pracuję w domowym zaciszu a czasami nawet na Łonie Natury.
Polubiłam tą formę kontaktu z Klientem, chociaż długo się przed tym wzbraniałam.
Cały czas uczę się i zdobywam nowe doświadczenia gdyż jest to niekończący się proces.
Czasami odkrywam nowe znaczenia dobrze znanej karty, innym razem następuje fantastyczny kontakt z Wyższym Wymiarem, ciekawe wizje czy nagłe olśnienie. Posiadam wiele talii ale do tej czuję szczególny sentyment.
















12 komentarzy:

  1. moja pierwsza talia... też na tzw. czuja był oczywiście tarot Marsylski... a potem to wydanie jakiegoś mężczyzny wraz z książką ( nie pamietam nazwiska )... a najbardziej lubię Olszewskiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marsylski to całkiem dobra klasyka, każdy musi sobie dobrać talię intuicyjnie.

      Usuń
  2. Nie znam się na tych sprawach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż każdy ma swoją dziedzinę i to jest dobre :)

      Usuń
  3. Ja nie mam żadnego daru oprócz intuicji, np kiedy o kimś mocno myślę, wiem, że go spotkam, chociaż nie widziałam go 10, przysłowiowych, lat. Oczywiście spotykam tez osoby, których nie chcę spotkać, a to już inna brocha. W innych sprawach intuicja jakby zawodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już nieźle, intuicję należy rozwijać poprzez ćwiczenia.

      Usuń
  4. Droga Miriam, czytamy regularnie,fajnie że uchylasz rąbka tajemnic :)) Dziękujemy i pozdrawiamy. Zosia &Wojtek













    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale się zrobił długi wasz komentarz ;) miło mi że Wam się tu podoba. pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Ja zaczynałam od marsylskiego. Teraz używam anielskiego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klasyka to podstawa, a później szukamy nowości, urozmaicenia.

      Usuń